Między ciszą a ciszą...
Właśnie wróciłam z przedszkola. Odprowadziłam Młodego i wróciłam na nogach, bo na miejsce dotarliśmy autobusem. Nie jest to duży kawałek bo raptem niecałe 4000 kroków zrobione za mną ale takie poranne orzeźwienie i przebudzenie oraz rozchadzanie obolałych kości dobrze robi, wszystko na plus. Także wdrażam teorię w praktykę, mały plan na codzienny rozruch zaczyna działać. Podczas spaceru towarzyszą mi słuchawki i muzyka. Dziś jedna - lewa odmówiła mi posłuszeństwa i działała tylko prawa. Ale to i dobrze bo... z lewej strony słyszałam co się wokół mnie dzieje i... ten piękny szelest jesiennych liści, po których maszerowałam.
A co poza tym - zdrowotnie tak powiedziałabym średnio, to znaczy w zeszły piątek miałam kolejne kontrolne TK więc przyjdzie mi poczekać na wyniki do końca listopada, około trzech tygodni muszę się uzbroić w cierpliwość. Ostatnie wyniki były ok w sensie od szyi w dół było stabilnie. Głowa budzi moje duże wątpliwości i obawy bo okazało się w ostatnim rezonansie kontrolnym, że coś tam się powiększyło...
Jestem już po kolejnym szybkim kontrolnym rezonansie z perfuzją i ma on wykazać czy to, co się powiększyło jest guzem, który rośnie czy martwicą, która się pojawiła po ostatnim naświetlaniu Gamma Knife w lipcu br. No i od tego wyniku będzie zależeć dalsze leczenie.
Także troszkę niepokoju i czekania. Oczywiście czekanie to stały punkt wpisany w moją chorobę, więc czekam, czekam i czekam. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie już wiadomo co i jak z tą głową.... no i zobaczymy co dalej.
Także troszkę niepokoju i czekania. Oczywiście czekanie to stały punkt wpisany w moją chorobę, więc czekam, czekam i czekam. Mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie już wiadomo co i jak z tą głową.... no i zobaczymy co dalej.
Poza tym to raczej wszystko w normie. Raczej, bo borykam się z jakimiś dziwnymi bólami w okolicy pleców, miednicy, prawego biodra, pośladków i nóg. Pewnie ból skądś promieniuje ale skąd? Czuję się jakbym miała może 100 lat i się w ogóle nie ruszała tylko się zasiedziała. Stąd ten poranny rozruch. Najgorzej jest kiedy zbyt długo zastygnę w jednej pozycji. A może to po prostu SKS😁
Poza tym... czekam na święta, czekam na nową płytę Kaśki Sochackiej, która prawdopodobnie już 15 listopada, tworzę kalendarz adwentowy po raz trzeci dla dla Kuby aczkolwiek bardziej dla nas - pomysł na wspólne rodzinne spędzanie czasu, wspólne czekanie na Boże Narodzenie.
Zakończyłam także moją przygodę z pracą. Przygoda ta długo nie trwała - raptem 5 miesięcy - jednak ilość sytuacji stresogennych mnie przerosła, a te są najmniej oczekiwane na mojej onkologicznej ścieżce, więc radykalnie się od tego odcięłam. Zdrowie jest dla mnie najważniejsze i na nim skupiam się przede wszystkim.
Teraz jest czas na nadrobienie wszelakich zaległości więc dużo różnych drobnych rzeczy przede mną do zrobienia jeszcze w tym roku, a myśl o pracy odraczam na co najmniej po Nowym Roku.
Komentarze
Prześlij komentarz