A new day has come
Dzień koronacji. Pobudka 5.30. Szybka kroplówka z jakimś uśmierzaczem bólu i tabletka osłonowa. Ponadto pielęgniarka przykleja mi standardowo dwa plasterki na czoło ze znieczuleniem miejscowym. Tym samym nie zdążam ogarnąć rano włosów, a miałam w planie ich odświeżenie. No trudno😉 Patrzę na siebie w lustrze i choć znawcą nie jestem to jakoś rozmieszczenie tych plasterków rodzi moje wątpliwości czy aby na pewno o te miejsca na czole chodzi, bo 1,5 roku temu to korona była zakotwiczona ciut gdzie indziej.
Potem o 7.00 drzwi sali otwiera pani, która przechodzi z naszą trójką z oddziału radiologii na część Gammaknife. Pani mnie poznaje🙂, mówi że mnie pamięta więc rozmawiamy jak dobre znajome, bo ja ją również kojarzę.
Dodatkowo przypomina mi się sen o Gammaknife, jaki miałam jakiś czas temu.
Śniło mi się, że pojawiam się w szpitalu i wszyscy mnie witają mówiąc, że mnie pamiętają i że dawno mnie tu nie było. Potem zakładają mi koronę i wiozą na rezonans, który trwa wieki. Potem mi tłumaczą, że dlatego tak długo bo próbują się doszukać tych moich zmian w móżdżku, bo tam nic nie ma... Tak mi się właśnie pięknie śni. No ale zejdźmy na ziemię.
W gabinecie są neurochirurg czuwający nad całością i zakładający ramę stereotaktyczna, anestezjolog- na wypadek gdyby coś się działo, pani czuwająca nad moim pulsem, ciśnieniem i sercem oraz panie przytrzymujące koronę neurochirurgowi, by ta się nigdzie nie przesunęła.
Pani przypomina mi o oddechu, dlatego żartuję czy dziś rodzimy i wszyscy wybuchają śmiechem.
Po 15 minutach z dociśniętą i zakręconą mocno obręczą wyjeżdżam na wózku na tomografię. Tu szybko, dosłownie chwilka. Zaraz potem zawożą mnie na rezonans z kontrastem. I tak jak we śnie- trwa i trwa...ponad 45 minut. Podczas badania cały czas wizualizuję sobie mój móżdżek i moje guzy, jak one się rozpadają pod wpływem tego hałasu, jak rozdrabniam je jakimś młotem pneumatycznym, skuwam młotkiem, jak usuwam resztki jakąś dmuchawą wprost do nosa, a następnie...do chusteczki.
Po badaniu wracam na śniadanie i po nim prosto na Gammaknife. Tym razem mam 93 minuty naświetlań. Dostaję ciepły kocyk, układam się wygodnie. Mogę sobie wybrać muzykę jaka będzie mi towarzyszyć. Pada na RMF relaks. Zaczynamy z Garou "Gitan", następnie Prince i "The most beautiful girl in the world" oraz "Too lost in you" Sugababes. Potem obejmuje mnie Morfeusz... ale słyszę Korę i "Krakowski spleen" i Celinę z "A new day has come".
Doktor mówi, że naświetlił jedną zmianę w prawej półkuli móżdżku. Ta druga w prawej części, według opinii tutejszego radiologa, jest stabilna. I że w ogóle od ostatnich badań (grudzień 2023) to niewiele się zmieniło, nie widać jakiejś szczególnej progresji🙂 Czad!.
O 12.00 jest już po wszystkim. Do blisko 14.00 czekam na zdjęcie ramy, bo przy nim musi być obecny lekarz, a ten jest równolegle przy pozostałych zabiegach Gammaknife, więc jeden człowiek w kilku miejscach naraz. Z wypisem schodzi do 16.30, po czym z ulgą, ale i w bardzo dobrym nastroju opuszczam szpital na Ceglanej. Kontrolny pozabiegowy rezonans głowy za 2-3 miesiące.
Komentarze
Prześlij komentarz