Uważność
Jakiś czas temu w naszym hospicjum rozmawialiśmy nt. uważności. Czym ona jest, jak jest ważna w naszym życiu i zdałam sobie sprawę, że trudno jest mi być uważną. A dlaczego trudno? Bowiem jestem stale bombardowana różnymi informacjami, które docierają do mnie z różnych stron, jestem przebodźcowana i przemęczona. Nawet gdy moje ciało odpoczywa moje myśli krążą jak szalone. I uczę się nad nimi panować. I łatwo nie jest.
Zwyczajne śniadanie. Zamiast usiąść przy stole i rozkoszować się jego smakiem, który pieści moje podniebienie (bo uwielbiam jeść) to ja planuję co ugotuję na obiad, robię listę zakupów, listę rzeczy do ogarnięcia w domu. Zastanawiam się czy rachunki zapłaciłam, czy i co trzeba przygotować do przedszkola, czy już muszę podlać storczyki, ale sobie przypominam, że nie mam przegotowanej i odstanej wody, a więc żując kęs, wstawiam czajnik. Myślę o wszystkim, tylko nie o posiłku i moja uważność nie ma prawa zaistnieć.
Pracuję nad tym. Kilka razy nawet mi się udało zatrzymać się i skupić na jednej rzeczy. Być tu i teraz. Nie planować i nie rozpamiętywać przeszłości. Jakoś okiełznałam myśli i czułam jakby ktoś zrobił stopklatkę.
Pierwszy taki moment to Sanktuarium Ojca Pio, obok Częstochowy, do którego wybrałam się we wrześniu. To był piękny dzień, a tegoroczny wrzesień był cudownie ciepły i słoneczny. Spacerowałam po terenie sanktuarium chodząc leśnymi alejkami, przy których znajdowały się stacje Drogi Krzyżowej, a następnie tajemnice różańca. Szłam wolno, obserwując wokół przyrodę. Mimo zbliżającej się jesieni widziałam mnóstwo kolorowych motyli, które tańczyły beztrosko nad rabatami. Poranne słońce cudownie przedzierało się przez liście drzew, powoli osuszając krople rosy z traw. W pewnym momencie zatrzymałam się przy brzozach. Były pięknie oświetlone i dostojnie prezentowały się na tle błękitnego nieba. W pewnym momencie, zupełnie nagle zerwał się wiatr. Było to trochę dziwne bo dzień był spokojny i nic nie zapowiadało takiego nagłego powiewu. Spojrzałam na brzozy, a te- jak za dotknięciem magicznej różdżki - zaczęły przepięknie tańczyć w rytm kolejnych podmuchów. Patrzyłam jak ich liście mienią się przypominając skaczące piksele (takie przynajmniej miałam skojarzenie). Nigdy wcześniej nie przyglądałam się brzozom z takim zainteresowaniem i uważnością, choć mieszkam przy Alej Brzozowej i z każdego okna widać u mnie brzozy:) Na chwilę wyłączyłam głowę i skupiłam się tylko na tych brzozach. Podziwiałam i jednocześnie zachwycałam się nimi, jak małe dziecko, które widzi coś po raz pierwszy. Uśmiechałam się sama do siebie, celebrując ten moment. Spojrzałam na tajemnicę różańca, który wówczas odmawiałam- Zesłanie Ducha Świętego.
Innym razem, w październiku, też chodziło o brzozy. Odwoziłam Kubę do przedszkola. Dzień był lekko ponury. Na niebie było dużo chmur, które nie dawały przebić się słońcu, wiał silny wiatr. Mimo tego było bardzo ciepło. Gdy wyszliśmy z samochodu liście, które już opadły z drzew, zaczęły cudownie tańczyć wokół nas. Czasem musieliśmy się odwracać, bo wpadały na nas. Później, gdy wracałam autem i stałam na światłach przyglądałam się uważnie jak pięknie wirują, zataczając koła. W pewnym momencie zaczęły swój taniec na skrzyżowaniu. Akurat ruszyłam i przez nanosekundę zaczęłam się zastanawiać czy aby nie zatrzymać się na przejściu i ich nie przepuścić, gdyż tanecznym krokiem wkroczyły na pasy. Widok był tak niesamowity, a ja ponownie- jak wyłączona wtyczka, zahipnotyzowana - chłonęłam tę chwilę.
Niedawno Netflix wypluł mi film "Miracles from Heaven" z Jennifer Garner, oparty na prawdziwej historii. Stary bo z 2016 roku ale wcześniej o nim nie słyszałam. Familijny, wzruszający i o uważności, o tym, że codziennie dzieją się wokół nas małe cuda, mają miejsce małe szczęścia i sztuką jest by właśnie je dostrzegać. Natomiast w ostatnim odcinku Doroty i jej remontów też była mowa o uważności, by być uważnym na drugiego człowieka.
I jak do tej pory ciężko mi było zastanawiać się nad tą uważnością, w sumie to miałam trochę z nią nie po drodze, tak od tej jesieni jest jej coraz więcej we mnie. Częściej robię sobie pauzy, ćwiczę panowanie nad myślami, staram się widzieć więcej (i to także przez pryzmat białych koszul), doceniam, szanuję i jestem wdzięczna, jeszcze bardziej.
Komentarze
Prześlij komentarz