Dar Serca
Wiele nowych przyjaźni zawdzięczam Stowarzyszeniu Hospicjum Dar Serca. Spotykamy się w tygodniu na różnych warsztatach. Jak tylko Kuba nie siedzi w domu na L4 to bywam na basenie, warsztatach psychologicznych, śpiewie, decoupage, gdzie pod okiem naszej Oli powstają małe arcydzieła (np. zakładki do książek z suszonych kwiatów, tiulowe kwiaty- broszki, łapacze snów, makramy, wieńce czy wianki ozdobne).
Tutaj rozpoczęłam też swoją przygodę z rehabilitacją, gdzie od razu zrozumiałam albo w zasadzie poczułam różnicę między masażem relaksacyjnym, a masażem leczniczym🤣 Moją przewagą jest to, że mam jednak wysoki próg bólu i podczas takiego spotkania naprawdę się odprężam😁 A tak na serio to... poznaję swoje ciało, doświadczam czegoś nowego, stale uczę się siebie.
Ostatnio wzięłam udział w Dniach Otwartych Daru Serca oraz wyjazdowych Warsztatach z mocą dot. rozwoju osobistego, które zorganizowała Fundacja Q marzeniom dla właśnie podopiecznych naszego stowarzyszenia. Ten wyjazd to był czas pełen radości, spokoju, uszyty stricte pod nas- pacjentki onkologiczne. Zadbano o nas zarówno pod kątem ciała, jak i ducha. Były warsztaty dotyczące emocji- jak te uwięzione w nas wpływają na nasz wygląd, zdrowie, samopoczucie i sukces. Poruszałyśmy temat budowania dobrostanu i koherencji serca, czyli stanu wewnętrznej spójności na poziomie mózgu i serca, gdy cały nasz organizm funkcjonuje optymalnie. Wówczas pozostając w harmonii serca odczuwamy spokój, wysoki poziom energii, wewnętrzną równowagę i zadowolenie. Rozmawiałyśmy o transformacji i osiąganiu lepszej wersji siebie poprzez połączenie z własną duszą. Było też wyjście do teatru Buffo i... bachata solo👍gdzie podczas zajęć pracowałyśmy nad swoją kobiecością.
Jednak to, co najważniejsze, najcenniejsze i najpiękniejsze to relacje jakie tu budujemy. Rozmowy, radości, śmiech, obcowanie ze sobą są cudownymi momentami. A najlepsze jest to, że od kilku miesięcy, podczas tych spotkań w ogóle nie rozmawiamy o chorobie. Planujemy, wspominamy, dzielimy się doświadczeniem, czerpiemy od siebie to, co najlepsze, wspieramy się, wymieniamy się poradami. Zawsze jest wesoło i czuć unoszące się w powietrzu endorfiny.
Chłonę wszystko co do mnie dociera z każdej strony. Z ciekawością, uwagą ale i uważnością wsłuchuję się w historie innych, budując zaufanie do ich wiedzy i doświadczenia, otwieram się na nowe rzeczy, choćby leczenie niekonwencjonalne, mądrość ciała i medytację. Na razie powoli, niespiesznie, póki co bardziej teoretycznie.
Traktuję to wszystko jako osobistą terapię, odskocznię w ciągu dnia, gdzie na jakiś czas skupiam się na sobie i dopieszczam swoje potrzeby. Cieszę się, że tu trafiłam, i to za sprawą moich onkosióstr.
Komentarze
Prześlij komentarz