Dzień Pluszowego Misia

Kiedy byłam dzieckiem to takiego dnia jeszcze nie było. Ustanowiono go w 2002 roku. Pierwszy raz wzięłam udział w obchodach Światowego Dnia Pluszowego Misia siedem lat temu, gdy byłam wolontariuszem w Fundacji "Mam Marzenie". Pamiętam jak zbieraliśmy pluszaki dla naszych podopiecznych w szpitalach onkologicznych, magazynując je w podziemiach Hotelu Katowice. Wtedy hotel był miejscem spotkań wolontariuszy z katowickiego oddziału. To tu omawialiśmy sytuacje wszystkich naszych podopiecznych i stawaliśmy na głowach by móc spełnić marzenia dzieci. To tu pierwszy raz stałam się Pszczółką Mają, która odwiedziła swojego największego fana, poznałam marzycielkę modelkę, której pragnieniem była sesja foto zrobiona przez Justynę Steczkowską. W towarzystwie przyjaciela fundacji, Tomka Kabisa🖤, wyjątkowo uzdolnionego iluzjonisty, współprowadziłam pokaz mody naszej marzycielki- projektantki, oraz organizowałam urodziny w kropki w stadninie koni, wedle życzenia samej solenizantki. Oczywiście było wiele takich spełnień ale nie sposób wymienić tu wszystkich. 

Wracając do Dnia Misia - to było niesamowite ile wówczas nam się udało zebrać zabawek i przekazać je dzieciom. A radości z tego było o wiele więcej. Już od 8 lat fundacja zbiera maskotki i celebruje ten dzień przekazując dzieciom w szpitalach uśmiech*, bo każdy z nas wie ile radości daje pluszak, do którego można się przytulić i powierzyć mu swoje wszystkie problemy.

Wtedy nie wiedziałam, że to miejsce - podziemia Hotelu Katowice - staną się także kolejnym ważnym punktem w moim życiu. To tu bowiem powstaje w 2015 roku Pinacolada, szkoła tańca, gdzie odkrywam i zakochuję się w bachacie i kizombie. Poznaję świetnych ludzi, a z miłośnikami tańca tworzymy cudowną rodzinę. Dzięki tańcowi odrywam się od problemów dnia codziennego, uwalniam całą złą energię, wyzwalam endorfiny i ładuję akumulatory. Spełniam też swoje marzenie z dziecinstwa by kiedyś nauczyć się tańczyć i móc wirować na parkiecie. Cudowne uczucie gdy realizujesz swój plan na siebie. Po blisko roku, intensywnym czasie kursów, imprez tanecznych, festiwali wyjazdowych poznaję tancerza, moją miłość. Czego można chcieć więcej? Moje życie nabiera kolejnych barw. To od Niego dostaję pluszowego misia, który po kilku latach staje się ulubionym misiem naszego synka. 

Tegoroczny Dzień Pluszowego Misia też spędzam w szpitalu ale nie jako wolontariusz fundacji a pacjentka onkologiczna. Dziś bowiem kolejny mój wlew. I mimo, że choroba wiele rzeczy w moim życiu zmieniła, wiele utrudniła, podcinając skrzydła na kilku frontach, uniemożliwiając kontynuację pasji jaką jest np. bachata bo... "rolki, fale i dzikie węże" mogłyby mi uszkodzić kręgosłup, to mimo wszystko udało mi się poukładać to wszystko w głowie i w niektórych sferach życia wystartować z czystą kartą, od nowa, od początku, z pełną świadomością swych ograniczeń, albo inaczej - swoich nowych możliwości. 

Z Dniem Pluszowego Misia zawsze mam wspaniałe wspomnienia. Co roku wywołuje uśmiech na mojej twarzy i ciepło w serduchu. Zawsze przypomina mi cudownych małych wojowników, których odwiedzałam w szpitalach na onkologii. To oni nauczyli mnie nie tyle marzyć co spełniać (nie tylko) swoje marzenia. I jestem ogromnie wdzięczna za ten czas, za naukę pokory, cierpliwości, za lekcję życia. 


* Fundacja "Mam Marzenie" Dzień Pluszowego Misia 


Komentarze

Popularne posty