W marcu jak w garncu

Za oknem pogoda w kratkę. Raz wiatr przywieje ciemne chmury a te obdarowują deszczem lub śniegiem. Za moment słońce rozpycha gęste obłoki i zerka na świat przesyłając promienie i od razu generuje na mojej twarzy uśmiech. Jakoś jak jest słońce to jest... łatwiej, lepiej, przyjemniej, no i się najnormalniej chce coś robić. Taki słoneczny motywator daje zastrzyk energii i pozytywnego kopa mimo że nadal siedzę w domu. Ale jestem wtedy bardziej zorganizowana, szybciej się krzątam i ogarniam 😁 No i jakby nie było to idzie wiosna! Choć kalendarzowa i astronomiczna już są to czekam na tę z mleczami, bo pierwiosnki, przebiśniegi czy krokusy osobiście mi jej nie zwiastują.

A propos mleczy... ostatnio się dowiedziałam, że to nie na mlecze czekam, a na podbiała pospolitego 😁 Myliłam je od kilku ładnych lat. Cóż, człowiek uczy się przez całe życie. 

Marcowe wyniki badań też takie jakby lekko w kratkę ale nie wdając się w szczegóły - jest raczej stabilnie. Najwięcej dzieje się w moim kręgosłupie dlatego muszę nieco powygrzewać kosteczki. Za to w wątrobie czysto! Często czytam ten wyraz na grupie Amazonek, gdy któraś dzieli się z nami wygraną bitwą, walką czy wojną i niesamowitą euforią. I nie sądziłam, że i ja to kiedyś powiem. Ale jest moc! 



Komentarze

  1. Jak już wyjdzie słoneczko na stałe to będziesz wygrzewać kosteczki codziennie 🌞🌞

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty