Po prostu wtorek

Wtorek. Byłam na pobraniu krwi. Dziś podejście numer dwa. Wczoraj było pierwsze ale zrezygnowałam ze stania pod drzwiami na mrozie bo byłam piętnasta w kolejce. O 7.15 i już byłam piętnasta. Czy ci ludzie tu koczowali? Pewnie weszłabym za co najmniej 45 minut, sądząc po ilości osób i prędkości zmniejszania się kolejki. Zresztą zapomniałam, że takie rzeczy dzieją się w poniedziałki. 

Pojechałam dziś. Podchodzę pod drzwi jest 7.00. Wchodzę do poczekalni i już jestem trzecia... po chwili pani zaprasza do rejestracji i po minucie wchodzę do zabiegowego. Myślę sobie super, że szybko poszło. No i na tym się kończy to co dobre, a mój niedawno osiągnięty rozpęd ostro wyhamowuje. Pielęgniarka pochyla się nad moimi żyłami i widzę po jej minie, że w myślach blednie, rozkłada ręce i najchętniej by wyszła zamykając drzwi od strony korytarza. "Proszę popracować" słyszę. Zaciskam dłoń i pracuję. Znam swojej żyły i wiem, że za wiele to nie da ale kto wie, może się uda, może ta pani będzie mieć jakiś szczególny na nie wpływ. Po chwili pani robi pierwsze podejście. Ogólnie to jej kibicuję mimo, że żyły moje, jednak pudłuje. "Pani popracuje drugą ręką" słyszę po chwili. Ok, robi się. No i... pudło. 2:0 dla żył. Ostatecznie starcie kończy się wynikiem 1:3 dla pani pielęgniarki. Jednak sama przyznaje, że bardzo się tym zestresowała. 

A ja siedzę spokojnie, jak gdyby nic, jestem przyzwyczajona. Moje żyły zawsze przy pobraniu bawią się w chowanego. Jeszcze nie potrafię z nimi negocjować. Nie wiem co bym musiała im obiecać by wyszły. Nie ukrywam - zdarzają się wyjątki od tej reguły. Czasem ktoś tak je zaczaruje, że nim się zdążę dobrze usadowić na fotelu to już mogę z niego schodzić, tak to czasem szybko się dzieje. Dobrze, że przy wlewach nie zakładają mi za każdym razem wenflonu. To by dopiero były cyrki. Port naczyniowy to zbawienie i wielkie ukłony dla tego, kto go wymyślił.

Dopiero po około 15 minutach wychodzę z zabiegowego i jeszcze chwilę czekam w poczekalni uciskając wszystkie pokłute miejsca by nie było siniaków (ale pewnie i tak będą). 




Komentarze

Popularne posty